Strona główna | Mapa serwisu | English version
 
Uzbrojenie Okrętu
Floty > Uzbrojenie Okrętu

Okręty pierwszego typu wyposażone były w armaty spiżowe, bez żadnej żelaznej. Okręty drugiego i trzeciego typu miały mieć 2/3 dział spiżowych i 1/3 żelaznych, okręty czwartego typu: 1/3 dział spiżowych i 2/3 dział żelaznych. Pozostałe - tylko żelazne. Kaliber dział od 36 do 4 funtowych. W największych okrętach, na samym dole lokowano działa największe, im wyżej - tym mniejsze. Działa znajdowały się w lawetach czterokółkowych, zabezpieczonych linami w celu zmniejszenia odrzutu. Działa okrętowe różniły się od dział lądowych grubością i były krótsze, gdyż zdarzało się, że strzelały dwiema kulami, o czym - przy rodzajach amunicji.

Najcięższymi działami, w które wyposażano okręty wojenne były kartauny. Kartauna, mająca kaliber 50 funtów (kaliber dział ustalało się na zasadzie maksymalnego ciężaru kuli, które działo mogło wystrzelić), z czasem sięgający nawet do 64 funtów, była najpotężniejszym narzędziem niszczenia wrogiej floty, jednakże nie tylko. To potężne działo o największym możliwym zasięgu zostało szybko wycofane z okrętów wojennych, gdyż jej odrzut wprowadzał statki w zbyt duży przechył, co groziło nawet zatopieniem jednostki. Dodatkowy problem stanowiła tutaj obsługa takiego działa, w warunkach lądowych sięgająca nawet 16 ludzi, jak i ciężar w granicy 100 cetnarów (przyjmując, że cetnar = około 70 kilogramów). Po wycofaniu tego typu działa, największym działem okrętowym został kanon, kalibru 36 funtów, ważący około 75 cetnarów i potrzebujący do obsługi około 11 ludzi (w warunkach lądowych nawet 14). Po nim następowała półkartauna, kaliber 22 funty, ważąca 50 cetnarów, o podobnej do kanona liczbie obsługi. Wyżej wymienione działa należały do klasy dział ciężkich, używanych rzadko, ale używanych na okrętach wojennych. Najczęściej jednak na wyposażenie flot wchodziły sagro i mojany. Były to odpowiedniki lądowych kolubryn (szlang) i półszlang, kalibru 16 i 8 funtów. Sagro miała kaliber 10 lub 12 funtów, była średniej długości, (co powodowało, że zasięg jej był mniejszy od zasięgu lądowej kolubryny) przy ciężarze około 35 cetnarów i 8 ludziach obsługi. Mojany były krótsze od sagro, kalibru 8 - 10 funtów, ważyły 18 cetnarów i potrzebowały do oddania strzału 6 ludzi. Miały one jeszcze mniejszy zasięg od sagro, dlatego wykorzystywano je do wystrzeliwania pocisków specjalnych z niewielkich odległości, na przykład siekańców, złożonych z żelaznych kostek lub pociętych łańcuchów.

Przy wykorzystywanej na okrętach artylerii, warto wspomnieć o różnorodności używanych tam pocisków. Oczywiście, pociskiem podstawowym była zwykła kula armatnia, odlewana, okrągła, przystosowana do dalekiego strzelania. Do specjalnych zaś należała kula kolczasta, tak zwana kończata, posiadająca dwa ostro zakończone kolce z przodu i z tyłu właściwego pocisku. Wykorzystywano ją przeciwko silnie uzbrojonym okrętom, o zwiększonej wytrzymałości poszycia, którą kula ta przebijała z łatwością. Następnie pojawia się pocisk złożony z dwóch kul połączonych łańcuchem, który potrafił podobno nawet ścinać maszty wrogich jednostek, jeśli był odpowiedniego kalibru, a na pewno niszczył znacznie takielunek, unieruchamiając lub wytrącając okręt z kursu. Używano go również przeciwko piechocie zgromadzonej na pokładach, gdzie czynił niewyobrażalne spustoszenie. Podobnie wykorzystywano "anioła"-  połączone metalowymi prętami kule, jak pokazuje to rycina poniżej. Warto tu wymienić jeszcze tak zwaną "latarnię", czyli tubę o cienkich, żelaznych ścianach, wypełnionych kawałkami żelaza, gwoździ i łańcuchów, która działała jak siekańce, z tym, że dzięki tubie miała większy zasięg.

Z dodatkowego uzbrojenia wykorzystywanego na okrętach, warto wymienić hakownice, kostki abordażowe i tak zwane rury wojenne. Hakownica była rodzajem broni palnej długim na dwa metry, kalibru 33 mm. Od zwykłego muszkietu odróżniała ją masywniejsza budowa i hak / stąd nazwa / używany do zaczepiania o burtę statku, w momencie wystrzału. Rury wojenne służyły raczej do obrony przed abordażem. Drążone pnie brzozowe, przymocowywano do spis lub zwykłych tyczek, napełniano prochem, saletrą i siekańcami, zatykając następnie czopem, który w momencie eksplozji otwierał drogę dla lecących z dużą siłą pocisków. No i kostki abordażowe. Drewniane sześciany, o dość dużych wymiarach, w których - we wszystkich ścianach znajdowało się od 24 do 36 luf, niezbyt dużego kalibru. Kostkę odpalał jeden lont, po czym rzucano ją w tłum atakujących wrogów. Strzelając we wszystkie strony, raniła i dezorientowała atakujących, zadając im duże straty.

Autorzy pochodzą z Kl. II"a"